Celebrytka

Czuję się jak celebrytka. Albo to obsesja. Mam wrażenie, że dorobiłam się fanki. Można powiedzieć, o fajnie ;) Ale wiecie co, czuję się jakbym stała przed lustrem – podniosę prawą rękę, jej lewa wędruje w górę, podrapię się za uchem, ją też jakoś wtedy swędzi. Przyszedł już moment, kiedy zaczęłam się z tego śmiać, ale ludzie drodzy, zaczyna mi to wybitnie działać na nerwy. Ciekawe co jeszcze ode mnie zerżnie. Dobrze, że o wszystkim nie wie, bo miałabym klona!
Byłam dzisiaj u Matki i jej rodziny. Podziwiam! Naprawdę podziwiam za siłę, wytrwałość i cierpliwość. Z zewnątrz sielanka – szczęśliwa rodzinka, ale nie wiem, czy ktoś, kto nie ma własnej rodziny i nie przerabia tego wszystkiego na własnej skórze jest w stanie zdać sobie sprawę, ile trzeba włożyć wysiłku, żeby to wszystko ogarnąć. Dziś zwątpiłam w mój instynkt macierzyński i powołanie do małżeństwa.
Kupuję sobie kota – postanowione. I zacznę doceniać luźne związki. Inaczej nie ujadę.
Tagi: celebryci, dziecko, idol, inspiracja, luźne związki, macierzyństwo, małżeństwo, papugowanie, rodzina