Chłopczyk, dziewczynka i chłopczyk
G ma teorię, która bardzo mi się spodobała. Otóż uważa on, że każdy powinien mieć do pary dziewczynkę i chłopczyka. Niezależnie od orientacji seksualnej. Tłumaczył, że sorry ale jemu sam jego facet nie jest w stanie zapewnić pełnego spełnienia i nie o seksie tutaj mówimy. I w tym co mówi G. jest mnóstwo racji. Mi tez sam facet nie jest w stanie zapewnić pełni, więc może faktycznie powinnam sobie poszukać do pary jeszcze dziewczynki. Niekoniecznie w celu seksualnym, ale w celu stworzenia relacji komplementarnej do relacji z facetem. Gie tłumaczy, że on zawsze ma jakąś dziewczynkę do pary, bo szczególnie w jego przypadku kontakt z kobietami jest bardzo cenny. Szczególnie przydaje się kiedy czasami trzeba dla dobra wyższego poudawać heteryka.
Ja się absolutnie z Gie zgadzam. Dla mnie dla odmiany dziewczynka do pary może być przyjemną odskocznią od prób dogadania się z posiadaczem chromosomu Y. Poza tym nie musiałabym męczyć biedaka zabieraniem go na zakupy.
Powiecie, że od tego ma się przyjaciół. Nie, nie chodzi tu o relację przyjacielską, ale o relację która spełnia wszystkie wymogi relacji miłosnej (poza seksem ewentualnie: chociaż znam wiele małżeństw, które ze sobą nie sypiają więc cóż).
Zastanawiam się też, czy w moim przypadku nie byłoby jeszcze sensowniej mieć dwóch chłopczyków. Jednego w charakterze oficjalnego faceta, drugiego jako odskocznię (i znowu nie mówię o seksie). Z jednym można pogadać o drugim i odwrotnie ;-).
Teoria Gie mi się podoba. Układ: chłopczyk, dziewczynka i chłopczyk naprawdę może się sprawdzić.
Co o tym myślicie?