Jesteś tak fajna jak facet...
Zadzwoniła do mnie A. zbulwersowana na maksa. Była na piwku z kolegami i jeden z nich w najlepszej wierze palnął jej komplement, że jest tak fajna, jak facet. A. dostała globusa i żyłki na czole jej nabrzmiały. Ale kiedy się zastanowiła w jakim tonie wybuchnie dotarło do niej, że tak naprawdę nie wie, czemu czuje się obrażona. Wiec zanim kopnie kolegę w tyłek musi sobie przemyśleć, w czym problem.
I zadzwoniła do mnie i próbujemy to roztrząsać. Bo przecież samo porównanie jej do faceta obraźliwe nie jest. Obiektywnie rzecz biorąc, przekaz kolegi był pozytywny; jesteś bardzo fajna i cie lubię.
Ale cos tu jest nie tak....
Powiedzenie kobiecie: "jesteś tak fajna jak facet" to coś w stylu powiedzenia kobiecie: "pracujesz prawie tak dobrze jak facet". Nie przypadkiem największą obraza dla boksera jest mu powiedzieć, że się bije jak dziewczyna. A największą nobilitacją dla bokserki jest usłyszeć: bijesz się, jak facet.
Bo pomyślcie w tym zdaniu jest ukryte założenie, że bycie fajnym facetem jest o stopień wyżej niż bycie fajną kobietą. Jak będziesz naaaaaaprawadę fajna to dojdziesz do poziomu faceta.
Jest w tym też ukryty przykry komunikat: traktujemy cię jak faceta więc nie widzimy w tobie an kobiety, ani twoich cycków ani nie myślimy o seksie z tobą.
A może przesadzam?
Tagi: kobieta, kumple, mężczyzna, seks, stereotypy