Chcę być jak Anja Rubik w Chlebie!
Mimo mojego nijakiego stosunku do Doroty Masłowskiej, nie mogę powiesić ani smyczki z cyrkoniami na klipie do “Chleba”. Jest oldskul, jest floł i zjawiskowa Barbie Dresiara.
O Anji Rubik pierwszy raz czytałam na łamach numeru “Machiny”, tego z Madonną na okładce (o wiele bardziej jarałam się wtedy choćby artykułem o System Of A Down, jednocześnie jak poparzona przerzucając strony z Depeche Mode – ech, dawne dzieje, bo coś około 2005 roku).
Z biegiem lat obserwowałam parę lat starszą ode mnie, przeraźliwie szczupłą babkę, lekko sepleniącą. Niby nic specjalnego. A jednak niedawno Anja Rubik bardzo zyskała w moich oczach. Czemu?
Bo pokazała, że ma dystans do siebie: z tym ciemnopomarańczowym podkładem, perłowoniebieskimi powiekami i obrzydliwą bordową konturówką wokół jasnych ust czy czarnymi, cienkimi kreskami zamiast brwi. Całość tych makijażowych błędów komponuje się z kiczowatym strojem.
To jest moment przełomowy w moim podejściu do Anji, naprawdę. W tej stylizacji jest taka piękna brzydota; w tym turpizmie coś wręcz metafizycznego. I klip oglądam z przyjemnością, pomimo nieznośnej melorecytacji i słownictwa, jakie serwuje Masłowska.
Tagi: anja rubik, błędy w makijażu, dorota masłowska, dystans do siebie, makijaż